agnes Posted June 30, 2008 Report Share Posted June 30, 2008 Witam!Moja 18 miesięczna córka ma problemy z wątrobą... Sklepowe wędliny jej szkodzą.chciałabym robić wędliny sama-w prezencie dostałam szynkowar. Do tej pory piekłam kawałek mięsa ale mała nie chce juz tego jeść. Poznała szyneczkę sklepową i ta mieszanina wszystkiego bardzo jej zasmakowała. Czy da sie zrobić sensowną wędlinę w szynkowarze bez soli peklowej-taką, co da sie pokroić, wygląda przyzwoicie i jest względnie apetyczna? Czy może aż tak nie bać sie peklosoli? jaka wybrać? Bardzo prosze o pomoc bo jestem całkiem zielona w tym temacie -ale za to pełna dobrej woli:) Pozdrawiam wszystkich forumowiczów-robicie niesamowitości, od których slinka cieknie na klawiaturę Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
frapio Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 Agnes, witamy na forum.Ja osobiście uważam że Twojej córeczce nie szkodzą wędliny sklepowe jako takie tylko to co one zawierają. Mówią że niektóre z nich zawierają nawet mięso :grin: .Wszelkie wyroby jakie byś nie zrobiła wg przepisów z tej strony nie powinny zaszkodzić dziecku. Na stronie głównej masz też podrozdział "dietetyczne" bo niestety niektórzy potrzebują produktów specjalnej receptury i technologii przygotowania.Jest tam też rozdział "Wszystko o szynkowarach" z którego moja wnuczka uwielbia np. pierś kurczaka.Skoro masz już narzędzie (szynkowar) to wytrzyj klawiaturę i do roboty. Dokup jeszcze termometr taki ze szpikulcem do pomiaru temperatury pieczeni. To bardzo ważne narzędzie. Ilość peklosoli (daje ona kolor i konserwuje) możesz zmniejszyć o połowę dając w jej miejsce sól zwykłą. Suma soli i peklosoli w wyrobie musi się zgadzać z przepisem (a peklosól to nic innego jak zwykła sól z bardzo niewielkim dodatkiem substancji peklującej). Tak ogólnie to nowe potrawy wprowadzaj do jadłospisu dziecka powoli i w niewielkich ilościach tak by organizm malucha miał czas na przyzwyczajenie się do nich. Pozdrawiam i życzę powodzenia. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
BonAir Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 Czy może aż tak nie bać sie peklosoli? Nie bój się. Ten konserwant stosowany jest od wieków ;-) Poczytaj artykuł na stronie głównej: http://www.wedlinydomowe.pl/articles.php?id=1552 PS. Składnikiem peklosoli jest wymieniany w tym artykule azotan(III) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
miro Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 Moja 18 miesięczna córka ma problemy z wątrobą... Sklepowe wędliny jej szkodzą. To małe dziecko i jeszcze nie do końca wie że lepiej smakuje posolone tak więc może wędlinki bez soli. ?? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
EAnna Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 (edited) Agnes,robię od czsu do czasu wędlinkę drobiową z szynkowara dla moich wnuków (4 lata i roczek). Nawet tej małej bardzo smakuje, a starszy wcina, aż mu sie uszy trzęsą. Daję podaną w przepisie ilość peklosoli zmniejszoną o jakieś 10%. I to nie ze względu na szkodliwość, tylko na słoność.Tak małemu dziecku jak Twoje dobrze jest również podawać mięso w formie nadzienia do pierogów. Nadzienie powinno być dość luźne, najlepiej zmiękczone rosołem, w którym gotowało się mięsko. Edited April 13, 2014 by EAnna Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
abratek Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 Sklepowe wędliny jej szkodzą.- wszystkim szkodzą :grin: Czy da sie zrobić sensowną wędlinę w szynkowarze bez soli peklowej... Czy może aż tak nie bać sie peklosoli?po pierwsze musisz ustalić co w tym temacie mówią Wasi lekarze, jeśli nie jest to jakieś specjalne przeciwskazanie to bać się peklosoli nie trzeba, co więcej wyroby są w ten sposób zabezpieczane przed innym groźnym zjawiskiem, można tak jak pisano wcześniej zmniejszyć ilość peklosoli na rzecz samej soli ale też wyroby tylko na soli również wyjdą, z tym że będą raczej szare - tu można kombinować z dodatkami barwiącymi pytanie do ogółu: co sądzicie o dodaniu zamiast wody soku z marchewki? - jest i cukier i barwnik :rolleyes: - czy bezpiecznie (dla trwałości wędliny) można go dodać surowy, czy jednak wcześniej spasteryzować? ...więc może wędlinki bez soli. ??- tu chyba zbytnio przekombinowałeś :wink: , Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
EAnna Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 co sądzicie o dodaniu zamiast wody soku z marchewki?Sok z marchwiowy zdecydowanie obniży trwałoścć wędliny. Proszę zauważyć, że rosół bez jarzyn może postać w lodówce nawet kilka dni; ten z włoszczyzną szybko mętnieje i sie kwasi. Ale na porę zimową to pomysł wart przetestowania. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
nestor Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 Zamiast peklosolu można użyć soli morskiej,ale bez dodatków antyzbrylających.Nie znam niestety proporcji, bo sól morska jest bardziej słona.Pozdrowienia.Nestor. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majchal Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 AGNES - uważam, że w pierwszej kolejności powinnaś udać się do wykwalifikowanej mądrali, jakim jest dietetyk pediatra. Na podstawie wyników badań będzie mógł ustalić choćby hipotetycznie, jakie składowe pokarmu powodują problemy z wątrobą. Jeśli u tak małego dziecka są problemy z wątrobą to zapewne i inne wyniki będą gorsze mam na myśli morfologię, hemoglobina itp. Chodzi o to, aby dietetyk na podstawie badań określił, co trzeba wyeliminować z diety, co może być stosowane rzadziej, a czego powinno być więcej, bo wpędzić dziecko w anemię jest bardzo łatwo i to przy wydawałoby się normalnym żywieniu. Wątroba jest silnie skorelowana z trzustką i wyrzutem insulinowym, a więc także i cukier/węgolowodany trzeba wziąc pod lupę. Lekarz również odpowie Tobie na pytanie czy peklosól może szkodzić maludzie, i czy należy ją tępić, bo ja nie odważyłbym się podjąć tezy że tak jest. Osobiście bym nie demonizował tej peklosoli ( myślę, że nie ona spowodowała problemy z watrobą ), bo jest wiele gorszych dodatków w soczkach, kaszkach, jagurtach, w pseudo żywności dla dzieci. Na samej soli też wyjdą dobre wędlinki, tyle tylko, że przy wieprzowinie nie osiągniesz ładnego różowego koloru ( jednak w tej sytuacji nie on jest najważniejszy ). Przy drobiu ten problem już nie będzie istniał.Jak będziesz wiedziała, co i jak to chętnie Ci pomogę w ustaleniu grup produktów, a potem naszkicujemy jakiś „dobry” jadłospis, na chwilę obecną wiem za mało, bo "problemy z wątrobą" to zbyt ogólnie by doradzić.1.Pediatra2.Dietetyk3.Forum Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bagno Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 co sądzicie o dodaniu zamiast wody soku z marchewki?Gdyby było to, takie dobre dawno już mielibyśmy karotenoidy i ich pochodne zamiast peklosoli. Problem polega na tym, że trwały kolor mięsa bierze się z reakcji mio(hemo)globiny z tlenkiem azotu. Na razie nic sensownego nie wymyślono i jesteśmy skazani na używanie azotanów i azotynów. że rosół bez jarzyn może postać w lodówce nawet kilka dni; ten z włoszczyzną szybko mętnieje i sie kwasi.Problem "leży" w pH roztworu. Dodatek warzyw powoduje przesuniecie pH bliżej wartości 7, co skutkuje lepszymi warunkami do rozwoju mikroflory. Pamiętajmy, że nasze wyroby chyba mają pH blisko 6, gdyż taka wielkość posiada mięso, z którego wytwarzamy nasze wspaniałe wyroby. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wnuczek Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 Zamiast peklosolu można użyć soli morskiej,ale bez dodatków antyzbrylających.Ten pomysł troszkę popieram. Proponuję ogólnie sól bez antyzbrylacza czyli żelazo cyjanku potasu. Myślę ,że ten zwjązek chemiczny nie jest dla Nas zbyt zdrowy a dla dziecka napewno. Następną sprawą jest samo mięso. Daj sobie spokój z fermowymi kurczakami i wieprzowiną z tuczrni. W ich mięsie jest pełno antybiotyków i hormonów wzrostu. Proponuję dogadać się z jakimś uczciwym rolnikiem i od niego kupować mięso na wędliny dla dziecka. Pzdr Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
andrzej k Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 Witam Daj sobie spokój z fermowymi kurczakami i wieprzowiną z tuczrni. W ich mięsie jest pełno antybiotyków i hormonów wzrostu. Proponuję dogadać się z jakimś uczciwym rolnikiem i od niego kupować mięso na wędliny dla dziecka. Popieram w 100% Tak małym dzieciom fermowego drobiu bym nie dawał pod żadną postacią Serdecznie pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
abratek Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 Gdyby było to, takie dobre dawno już mielibyśmy karotenoidy i ich pochodne zamiast peklosoli. Problem polega na tym, że trwały kolor mięsa bierze się z reakcji mio(hemo)globiny z tlenkiem azotu.To zrozumiałe że nie zastąpi, jednak rozważam to pod kątem dodatku "koloryzującego" w przypadku gdy musimy zrezygnować (pod przymusem lub dobrowolnie :wink: )z peklosoli, aby oszukać oczy spożywających (choćby w niewielkiej skali) w pytaniu moim myślą przewodnią jest trwałość/bezpieczeństwo wyrobu (wiadomo że w przypadku domowym okres przechowywania nie jest zbyt długi) i efektywność takiego dodatku Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sokoz Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 18 miesięcy, to b. mała dziewczynka. Śpiesz się powoli z wprowadzaniem "prawdziwego" jedzenia. W tej dziedzinie dochodzą do głosu pewne mody dyktowane przez lekarzy. Bardzo rzadko jest to zdrowe dla dziecka. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agnes Posted July 1, 2008 Author Report Share Posted July 1, 2008 Witam ponownie i serdecznie dziękuję za taki odzew! Jesteście super!Co do mojej córci to niestety lekarze rozkładają ręce-ma na pewno zespół Gilberta * ale oprócz tego z jakiegoś powodu jej wątroba nie funkcjonuje tak jak powinna. Mała w wieku 18 miesięcy bardzo słabo trawi np gotowaną marchew (wyadala ja niemal w całości) itp. Prawdopodobnie składa sie na to wiele róznych czynników, przy czym zmiany te mogą ustąpić z wiekiem. W każdym razie lekarz prowadzący zajmujący się nawrotami zółtaczki nakazał oszczędzanie wątroby i nieobciążanie jej, szczególnie chemią, na którą mała wyrażnie reaguje powaznymi klopotami gastrycznymi.W chwili obecnej sama piekę chleb dla niej, jaja mam z pewnego źródła ale dostępu do pewnych świanek póki co nie:(((((Faktycznie zapomniałam o chemii znajdującej sie w samym mięsie ze sklepów.... Zdecyduje sie chyba użyć tej peklosoli w małej ilości bo nie chcę zaszkodzić jej drobnoustrojami, które namnożą się w niepeklowanym wyrobie:((((( Dizęki za pomysł z pierogami! na pewno zastosuję *(Zespół Gilberta to jedna z wrodzonych hiperbilirubinemii, czyli stanów podwyższonego stężenie bilirubiny we krwi, których objawem może być żółtaczka. Zespół ma podłoże genetyczne. Przyczyną hiperbilirubinemii jest defekt jednego z enzymów komórek wątrobowych, UDP-glukuronylotransferaza (UGT). Jedną z funkcji hepatocytów (komórek wątroby) jest sprzęganie bilirubiny, powstałej miedzy innymi z rozpadu zużytych czerwonych krwinek, z kwasem glukuronowym. W ten sposób z bilirubiny wolnej powstaje bilirubina sprzężona. Może ona być wydalona z organizmu, gdyż jest rozpuszczalna w wodzie. U ludzi z zespołem Gilberta proces sprzęgania jest niewydolny, stąd w pewnych sytuacjach (wysiłek fizyczny, gorączka, stres, alkohol) wzrasta stężenie bilirubiny wolnej. Stan taki może objawiać się zażółceniem oczu i skóry (potocznie żółtaczką).Zespół Gilberta jest najczęstszą wrodzoną hiperbilirubinemią, dotyczy około 5% populacji, częściej dotyczy mężczyzn. Nie niesie ze sobą zagrożenia dla zdrowia. Diagnozę stawia się na podstawie wykluczenia innych, potencjalnych przyczyn hiperbilirubinemii (np. żółtaczki zakaźne) oraz wywiadu i wyników badań.) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agnes Posted July 1, 2008 Author Report Share Posted July 1, 2008 18 miesięcy, to b. mała dziewczynka. Śpiesz się powoli z wprowadzaniem "prawdziwego" jedzenia. W tej dziedzinie dochodzą do głosu pewne mody dyktowane przez lekarzy. Bardzo rzadko jest to zdrowe dla dziecka.dokładnie! ale mięsko musi jeść...tylko jakie? czasem króliczek się trafi , z rzadka cos ze swinki-a na codzien sklepowa masakra :???: dlatego muszę coś tutaj zmienić i Wy mi w tym pomożecie:) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jondek Posted July 1, 2008 Report Share Posted July 1, 2008 Witam Pomysł z dodawaniem soku z marchwi jest chybiony. Małe dzieci w żadnym wypadku nie powinny spożywać soku z marchwi szczególnie, jeśli mają problemy z wątrobą to marchew należy całkowicie wyeliminować, podobnie z solą, sól należy również ograniczyć i to bardzo znacznie. Proponuję odwiedzać targowiska i szukać osób sprzedających kury wiejskie chowane tradycyjnie na ziarnkach itp. Najlepiej znaleźć kogoś na wsi, aby mieść stałe dostawy. W szybkowarze robić dla dziecka szyneczkę z mięsa drobiowego. Zdecydowanie unikać drobiu z ferm lub od pseudo hodowców wiejskich. Bardzo często rolnicy mówią, ze to kura wiejska lecz nie dodają ,,karmiona paszą” Jeśli dobrze poszukasz to morze uda się znaleźć rolnika, który hoduje świnki metodą tradycyjną i załapiesz się na jakieś mięso przy uboju.Mam podobne problemy z moimi synkami 1,5 i 3,5 roku. Szukaj królików domowego chowu. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
andrzej k Posted July 2, 2008 Report Share Posted July 2, 2008 Witam agnes . Moim zdaniem nie zapomni do diety dziecka wprowadzić koziego mleka i jego przetworów oczywiście z wiadomego źródła . Najlepiej trafić tam gdzie te kozy są a nie na targ . Pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Maxell Posted July 2, 2008 Report Share Posted July 2, 2008 Możesz spokojnie barwić mięsko sokiem z czerwonego buraczka, pod warunkiem, iż nie przekroczysz podczas obróbki termicznej temp. 100 st.C przez dłuższy okres czasu. Wysoka temperatura powduje bowiem zmianę koloru soku buraczanego na żółty. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
abratek Posted July 2, 2008 Report Share Posted July 2, 2008 Małe dzieci w żadnym wypadku nie powinny spożywać soku z marchwi szczególnie, jeśli mają problemy z wątrobą to marchew należy całkowicie wyeliminować,no to kolega ciekawostki jakieś pisze :shock: - oczywiście rozumiem kiedy są to jakieś przeciwskazania (choć w przypadku wątroby to trochę dziwne jako że marchew jest właśnie dobroczynna dla tego organu), cóż... moje dzieci są nieco starsze i od ich niemowlęctwa może się coś zmieniło w pediatrii :rolleyes: żeby było jasne, cały czas mam na myśli marchew (a zatem i sok) pozyskiwaną z pewnych żródeł. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majchal Posted July 2, 2008 Report Share Posted July 2, 2008 Małe dzieci w żadnym wypadku nie powinny spożywać soku z marchwi szczególnie, jeśli mają problemy z wątrobą to marchew należy całkowicie wyeliminować,no to kolega ciekawostki jakieś pisze :shock: - oczywiście rozumiem kiedy są to jakieś przeciwskazania (choć w przypadku wątroby to trochę dziwne jako że marchew jest właśnie dobroczynna dla tego organu), Jest głos rozsądku Co do mięsa to proponuje królika. Moje "szkodniki" :grin: chowały się na nim w połączeniu z drobiem ( nie indykiem ) przez kilka pierwszych lat życia. Jestem upierdliwy i nie wierzę od razu ludziom, którzy uważają, że maja monopol na wiedzę. Toczyłem bój z pullmonologiem, trzasnąłem drzwiami u znakomitego i znanego na świecie alergologa, a z lekarzem w szpitalu dziecięcym darłem koty i przeniosłem maludę i po krótkim okresie wyszło na moje. Mam dwójkę dzieci wg lekarzy uczulonych na wszystko i nie powinny już żyć ( łącznie spędziłem w szpitalach z jednym i drugim coś około 2 lat ). Poczytałem, pokąbinowałem i robię po swojemu pod opieką ( i wrogością ) lekarzy. Jednak wiem, że po 6 latach ich życia, mój zdrowy rozsądek zwyciężył, nad dyplomami lekarzy. Co ci mogę doradzić? Czytaj, czytaj, czytaj. Docieraj do publikacji, do gazet, do netu, obserwuj swoje dziecko ( bo co może powiedzieć lekarz, którzy widzi dzieciaka, 30min w miesiącu ) i wszystko bierz na zdrowy rozsądek. Patrz na wyniki i próbuj! Przecież Ty ( jeśli masz podstawową wiedzę o immunologii, o procesach w organizmie ) krzywdy nie zrobisz dziecku. Nie daj się zwariować. Mi lekarze powiedzieli, że mam wyrzucić wszystkie dywany, zasłony, tapczany, usunąć książki, papier itd. Musiałbym żyć w namiocie tlenowym. Po kilku latach ( moja starsza ma 6 lat ) lekarze twierdzą, ze to za sprawą inhalacji sterydami. Na odpowiedź, że nie brała sterydów, mówią: PAN KLAMIE" hi hi hi :grin: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jondek Posted July 2, 2008 Report Share Posted July 2, 2008 WitamZabieram głos nie po to, aby, wdawać się w polemikę.Daleki jestem też od dawania, komukolwiek rad. Jeżeli zabieram głos to tylko w celu przedstawienia swojego punktu widzenia. Odbiorca, rozmówca musi sam zadecydować czy to, co mówię wykorzysta dosłownie, częściowo czy wcale. Jestem gotów zgodzić się z opinią kolegi majchala.Uważam i to bardzo zdecydowanie, że błędem jest stawianie znaku równości pomiędzy lekarz a fachowiec. W większości są to pracownicy służby zdrowia, którzy uprawnienia do pracy w tym zawodzie zawdzięczają posiadaniu dyplomu uzyskanego po wkuciu jakiś tam formułek regułek itp. Osobiście mam bardzo krytyczny stosunek do tej profesji. Z naszego doświadczenia w leczeniu naszych chłopców mogę jednoznacznie powiedzieć, że lekarze nam nie pomogli. Wizyty u lekarza polegały na przepytaniu małżonki jak postępuje czym i jak karmi i po dokonaniu notatek medyk oświadczał: ,,bardzo dobrze proszę robić tak dalej”. Sami musieliśmy szukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Jeśli chodzi o marchew kolego abratek to moje zdanie jest takie: człowiek to nie koza a ludzki żołądek to nie kompostownik. Wszelkiego rodzaju trawy i trawo podobne posiłki można jeść, ale równie dobrze można żyć bez tego. Czego przykładem są nasi chłopcy którzy żywią się mięsem dobieranym i wyszukiwanym przez nas i dzięki bogu rozwijają się prawidłowo. Jeśli kochasz dzieci to zrobisz wszystko, aby im pomóc trzeba szukać, szukać, pytać i jeszcze raz pytać, lecz decyzje podejmować samemu. Opinie innych należ brać pod uwagę, lecz nie można ich ślepo wykonywać. Bo nawet te same przypadki u dwojga dzieci mogą się różnić. Z szacunkiem dla wiedzy i poglądów innych niż moje Jondek Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Papcio Posted July 3, 2008 Report Share Posted July 3, 2008 Ja jestem żywym przykładem ślepej wiary lekarzom, i teraz mam za swoje!!!Jondek, podpisuję się pod Twoj wypowiedzią. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ANNAM Posted July 6, 2008 Report Share Posted July 6, 2008 Wyszlo teraz ,ze kazdy lekarz nic nie wie. Hey poczekajcie, to sa tez ludzie i nie wszyscy tylko robia pieniadze. Sa i tacy,ktorzy maja glowe otwarta i potrafia pomoc. MOj rodzinny lekarz ( ktory jest przy nas juz prawie 18 lat, a dzieci nazywaly go wujek,kiedy jako maluchy chodzily do niego) nie ogranicza sie tylko do wiedzy ksiazkowej. Ale tak jak wyzej koledzy pisali , twierdzi ze rodzic ( normalny, chyba powinnam dodac, bo so tez i idioci) krzywdy wlasnemu dziecku nie zrobi i obserwacja diety i srodowiska bardzo duzo pomoze .Macie takie spory o ta marchew, czy dobra czy nie, male dziecko ,jak twierdze, madrych ksiazek nie czyta i samo wie co jemu jest potrzebne. Jesi nie podaje sie dziecku zadnych slodyczy, to bedzie jadlo owoce i warzywa, takie jakie organizm potrzebuje. MOja coreczka kiedy przeziebila sie jadla cytryny i pomarancze na prezemian. A kiedy zdrowa cytryny nie ruszy.Najwazniejsze aby dieta byla urozmaicona, a na pewno wszelkiego rodzaju slodycze wyrzucone z niej.Pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
EAnna Posted July 7, 2008 Report Share Posted July 7, 2008 Jesi nie podaje sie dziecku zadnych slodyczy, to bedzie jadlo owoce i warzywa, takie jakie organizm potrzebujeJest to święta prawda. Ludzie, jako ssaki, będące przecież częścią przyrody, zachowali jeszcze resztki instynktu. Mogę posłużyć jako ilustracja powyższego stwierdzenia (chociaz od dawna już nie jestem dzieckiem ). Otóż co roku robimy pewną ilość czarnej porzeczki na surowo. Osobiście za nią nie przepadam i prawdę mówiąc się jej nie tknę. Z jednym wyjątkiem; jeżeli złapie mnie infekcja to zaczynam jeść ją pełnymi łyżkami i cały czas o niej myślę jako o czymś na co mam gwałtowną ochotę. Wracając do głównego tematu, to można spokojnie zrobić wędlinkę dla dziecka wyłącznie na soli, ale z delikatnym dodatkiem przypraw i ziół. To musi być smaczne, wtedy również lepiej dziecko trawi. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.